Chyba każdy z nas zna to uczucie, gdy na spacerze z psem, kilka kilometrów od domu, od jakiegokolwiek budynku, od jakiejkolwiek dwunożnej żywej duszy dochodzi do Ciebie, że zapomniałeś. A czego? To już kwestia indywidualna, bo każdy na spacerze z psem potrzebuje czegoś innego. Dziś powiem Ci co ja zabieram na spacer z psem i dlaczego. Ale najpierw zacznijmy od zadania bardzo istotnego pytania: po co idziesz na spacer z psem? Odpowiedzi może być wiele, bo każdy z nas może mieć nieco inne motywy, a dodatkowo jeden spacer może mieć inny cel od drugiego. A może nigdy nie zastanawiałeś się po co spacerujesz z psem?
Możemy zrobić bardzo luźny podział spacerów na trzy typy:
- fizjologiczny, czyli taki, którego celem jest zaspokojenie potrzeb fizjologicznych psa – zwykle krótki i na temat;
- treningowy, którego celem jest nabycie nowych umiejętności przez psa, ale i jego człowieka (o czym zdarza nam się zapominać);
- zaspokajający potrzeby psa, czyli taki, wiecie, po prostu spacer, podczas którego pies węszy to i owo, widzi to i owo, słyszy to i owo, tu się wytarza, tam pobiegnie za liściem tańczącym na wietrze, pobawi się sam lub z kimś, znajdzie jakąś ekscytującą zdobycz, odpocznie i ruszy dalej.
Targetem wszystkich tych rodzajów spacerów jest pies. A więc tak, spacerujesz dla psa – spacer jest dla psa. Oczywiście nie należy wchodzić w skrajności – dla nas także spacer może być czymś ważnym i tak naprawdę dopiero, gdy zarówno Twój pies, jak i Ty czerpiecie z niego przyjemność i jakąś wartość, jest on prawdziwym spacerem. Dzięki fizjologicznemu spacerowi Twój poziom niepokoju, że zdarzy się wpadka w domu, spada… Dzięki treningowemu, spędzasz czas ze swoim psem (odgórnie zakładam, że jest to coś, co sprawia Ci przyjemność ;)) oraz uczysz się nowych umiejętności zarówno tych emocjonalnych, jak i związanych z uczeniem nowych zachowań, komunikacji z psem i Twojego psa samego w sobie. A ten ostatni rodzaj to oczywiście relaks, bycie z psem i bycie ze światem.
Ale, wracając do tematu przewodniego, co zabieram na spacer, żeby w pełni wykorzystać ten czas?
1# Linka
Dziwisz się, że to numer jeden? Otóż odkąd żyję z posokowcem, moje priorytety nieco się zmieniły… Linka, w naszym przypadku najlepiej 10-metrowa sprawdza się idealnie na spacerze, na którym… W zasadzie na każdym spacerze… Daje psu swobodę niemal porównywalną do tej, gdy pies biega luzem, a do tego jest jak okład na Twoje skołatane nerwy, jeśli Twój pies jest amatorem leśnych aromatów. Linka jest OK w lesie, na polach, ale i w bardziej cywilizowanych miejscach, jak na przykład miasto. Kiedy mamy ograniczoną przestrzeń, na przykład miejskimi chodnikami, wolę wykorzystywać linkę 5-metrową, która pozwala psu zaspokoić potrzeby, ominąć niechciane bodźce i zmieniać tempo poruszania się bardziej, niż gdyby szedł na krótkiej smyczy. Osobiście uwielbiam linki 5-metrowe. Uważam je za prawdziwe objawienie i must have psiarza-spacerowicza. Ich długość jest idealna do tego, by dać psu swobodę jakiej potrzebuje, a z drugiej strony można je w mig zebrać, żeby nie plątały się po ziemi.
UWAGA! Może zdarzyć się, że jeżeli Twój pies nie ma zbyt wielu doświadczeń i umiejętności emocjonalnych, środowisko, w jakie wprowadzasz go na spacerze będzie dla niego trudne. Oznacza to, że bodźce znajdujące się w nim mogą wywoływać u psa reakcje emocjonalne, na które ten nie jest w stanie świadomie wpływać. Może się okazać, że psu będzie lepiej w warunkach większego zarządzania nim, czyli na smyczy krótszej niż linka. Jak mówi najważniejsza prawda świata: bo wszystko zależy.
2# Szelki / obroża / adresówka
Dlaczego szelki / obroża są w jednym punkcie z adresówką? Otóż bywa tak, że szelki czy obroża są mi potrzebne tylko jako zamocowanie do adresówki. To w przypadku jednego z psów. W przypadku drugiego są też niezbędne do przymocowania linki… Osobiście preferuję szelki – jakoś tak mi w nich wygodniej… A tak już serio, daję moim psom na spacerach dużą swobodę (w końcu o zaspokojenie psich potrzeb chodzi), a smycz bywa przez nie napinana. To dla mnie ważna informacja odnośnie ich stanu emocjonalnego i motywacji. Dlatego potrzebuję czegoś, co zadba o ich komfort i wygodę, a do tego dużo bardziej sprawdzają się szelki. Obroże jednak stosujemy także – zwłaszcza w sytuacji, gdy nie ma zagrożenia szarpaniem na smyczy, a jesteśmy na przykład na etapie wprowadzania rytuałów startu do pracy węchowej, ale przede wszystkim, gdy jeden z moich jaśnieksiążąt stwierdza, że dziś jego kudełki ułożyły się niczym grzywka Elvisa Presleya i ani mi się waż ich tykać, więc szelki nie wchodzą w grę…
3# Zabawka
To jest taka rzecz, że jeśli zapomnisz to świat się nie zawali, chyba że Twój pies kocha tylko tę jedną jedyną. Zabawek w świecie jest bowiem cała masa: szyszka, listek, trawa, patyk, ziemia do rozkopania, jakiś papierek z Twojej kieszeni, rękawiczka, rękaw bluzy, czy po prostu wspólne ganianie. Zdarzają się jednak takie sytuacje, że trudno o cokolwiek z tego, bo jesteś w wybetonowanym mieście, gdzie nie ma miejsca na aktywności, a dodatkowo masz na sobie koszulkę na ramiączkach, więc i rękawa brak. Ale wtedy jest jeszcze linka lub smycz! Prawda jest jednak taka, że nie wszystkie psy bawią się czymkolwiek, byle ze swoim opiekunem. Dlatego właśnie konkretna zabawka bywa ważna. U nas na szczęście świetnie sprawdzają się zwykłe dary lasu. Zabawkę warto mieć, ponieważ może być świetną strategią psa na radzenie sobie z napięciem, z pobudzeniem, ze stresem. Może też podbić jego samopoczucie, dzięki czemu psu łatwiej będzie stawić czoła jakiejś trudnej sytuacji na spacerze. Wiele psów nosi w pysku przedmioty, żeby poczuć się lepiej. A są i takie, które lubią coś wtedy rozszarpać. Krótko mówiąc, zabawki wartościowe są.
4# Telefon
Nie do sms-owania, nie do telefonowania, nie do scrollowania fejsa czy insta i nie do szukania pomysłu na obiad. W ciągu dnia przeznaczasz maksymalnie w sumie parę godzin na spacer – na czas ze swoim psem na świeżym powietrzu. Wykorzystaj go tak właśnie – na spacer z psem na świeżym powietrzu, nie spacer z telefonem lub tymi po drugiej stronie słuchawki czy ekranu.
Na naszych spacerach telefon przydaje się jako gps, gdy zdarzy nam się zajść za głęboko w dzikie ostępy oraz jako narzędzie do wezwania pomocy – odpukać w niemalowane.
5# Woreczki na psie odchody
Nie zawsze i nie wszędzie, bo jak mieszkasz w środku lasu to obowiązują nieco inne zasady niż w mieście. Ale w mieście już koniecznie. Nie pozwólmy spacerowiczom-niepsiarzom sądzić, że nie sprzątamy po swoich psach. Dbajmy o naszą wspólną przestrzeń odpowiedzialnie.
6# Smaczki wszelakie
Jeśli wybieram się na spacer, na którym planuję przećwiczyć coś wymagającego nagrody pokarmowej lub też nagrody takie pomagają mojemu psu poczuć się lepiej w danych warunkach, wtedy zabieram ze sobą także psie smakołyki. Nie są one w naszym przypadku czymś niezbędnym, jednak wprowadzają dodatkowy element na spacerach. Można zapłacić nimi psu za zrezygnowanie z zapachu sarenki, ale i schować w korze drzewa i potraktować jako najcudowniejsze na świecie psie znalezisko. Można też wziąć ze sobą jakąś dobrą kanapkę i zjeść ją razem z psem na środku wielkiej łąki z widokiem na las.
7# Nerka
Bo przecież gdzieś to wszystko trzeba pomieścić. Nerki mieszczą wiele kłębuszków nerkowych, ale są i takie nerki, które mieszczą wiele kłębuszków psich zabawek, linek i smaczków. Do tego woreczki, telefon i jeszcze znajdzie się miejsce na portfel i chusteczki higieniczne.
8# Czas
To coś nieprzedmiotowego, ulotnego i najdroższego we wszechświecie. Coś, na co Twój pies na pewno zasługuje. Dlatego na spacer zawsze zabieram ze sobą czas. Pewnie dlatego też z moimi psami nie wychodzimy niemal nigdy na spacery czysto fizjologiczne, lecz raczej, hm…, krajoznawcze i zapachoznawcze. I dlatego też pewnie spacery z psami zajmują mi większość mojego czasu poza pracą 😉
__________________________________________
Powyżej wypisałam większość tego, co zabieram na różne spacery z moimi psami. Sprzęt dobieram przede wszystkim pod kątem środowiska w jakie się wybieramy, możliwości moich psów w tym środowisku i celu naszego spaceru. Aby zaspokoić potrzeby moich psów, ale też aby zaspokoić swoje, większość naszych spacerów to po prostu włóczenie się po lasach i łąkach. Wtedy ilość rzeczy, jakie zabieramy jest mniejsza, niż gdy spacer ma na celu naukę jakiejś konkretnej umiejętności wymagającej wpłynięcia na motywację psa, kiedy jego motywacja wewnętrzna jest nieco inna od naszej…
Ach, zapomniałam. Przydają się jeszcze kalosze…
A co Ty zabierasz na spacer ze swoim psem?